sobota, 2 stycznia 2016

Skoro przyszedł nowy rok

to czas na nowy kalendarz. W tym roku był plan na planer, i to w dodatku na planer w segregatorze.
Najlepiej Webster color crush, gdyż jak szaleć, to szaleć.
No ale drogi on, więc już zrezygnowałam z tego pomysłu, gdy w oko wpadł mi na blitsy. W promocji. Ciągle nie tani, ale już nie aż taki drogi.

Pooglądałam z zewnątrz i w środku i wymyśliłam, że chcę A5, a A5 był tylko w paski "white-teal". No to teal było takie, że nie wiadomo o co chodzi, a słownik mówi, że to kolor cyraneczkowy. Myślałam, że taki szaro-zielono-błękitny.
No. To nie.
Przyszedł do mnie uroczy planer w miętowe paski (brrr, nie znoszę miętowego koloru). Oraz okazało się, że przez rozmiar A5, to oni rozumieli, że kartki są A5. A planer jest A5+500%.
Jest wielki. Jest wielki i nieporęczny, a ja nie jestem amerykańską housewife w hammerze, tylko matką polką niekatoliczką w kolei podmiejskiej, która nie będzie wszak ze sobą wozić takiego wielkiego czegoś.
[Także mam segregator color crush do sprzedania jakby co].

Musiałam a więc zrobić sobie okładki sama, ale postanowiłam wykorzystać częściowo jego środek, bo ładny był. Przy bindowaniu trochę niefajnie się ułożyły dziurki segregatorowe ale nie wymyśliłam co można innego z tym zrobić, a kalendarz muszę mieć wygodny, nie wchodzą w grę żadne pomysły typu kółeczka, sznureczki, czy cuś. Rozważałam kupno innego, mniejszego segregatora, ale doszłam do wniosku, że naprawdę, co za dużo to niezdrowo.

No. A potem już ozdobiłam te okładki po swojemu, wygrzebaną ze skrytki kolekcją 7dots i mam bardzo ładny kalendarz, w którym słitaśny środek słabo pasuje do ponurych okładek ;>
(Ta słoneczna kreska, to na pewno jakieś przesłanie na nowy rok;).




Bardzo się pilnowałam i nigdzie na okładkach nie ma żadnych grubych wystających fragmentów, które potem utrudniałyby pisanie na stronach. Na zewnątrz okładki posmarowałam Glue'n'Seal Rangera (bo moje żel medium z Maimeri zostawia taką lepką powierzchnię, nieprzyjemną w dotyku), mam nadzieję, że to trochę zabezpieczy naklejony papier. Rogi, i to wszystkie, zabezpieczyłam narożnikami, bo już wiem, że są najbardziej narażone na rozwarstwianie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz