No i tak od zeszytu, przez segregator, po drodze zahaczając o PL wyszedł mi taki bardzo dziwny przepiśnik, w którym kartki z przepisami są zalaminowane, więc można je wziąć ze sobą i nie bać się, że się uświnią. Segregator jest prawie nieozdobiony, tylko na grzbiecie umieszczony jest tytuł, żeby można go było wygodnie wsadzić między inne książki kucharskie i nie martwić się, że się szybko zniszczy.
Przy okazji przedwielkanocnego pieczenia się sprawdził. Zobaczymy co będzie dalej ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz